wtorek, 4 września 2018
formuła
co z tych na pamiec wykutych formulek na zaliczenie, skoro rynek weryfikuje te dyplomy. Kobietom trzeba parytety wprowadzac, żeby znalazły zatrudnienie..Czy na dzisiejszym rynku pracy ważne są "studia", czy kwalifikacje? W mojej opinii obecnie lepiej skończyć kilka kursów zawodowych, niż spędzić 5 lat na kulturoznawstwie, administracji, turystyce, filozofii, socjologii...Albo teoria kapitalizmu kłamie, albo kobiety - inaczej się nie da wytlumaczyc fenomenu dyskryminacji i gorszego opłcania pracowników (konkretnie: pracownic) lepszych. Albo pracodawcy całego swiata to matoły i wolny rynek to fikcja, bo nie prawa ekonomii nim rządzą ale jakieś fobie, albo kobiety mijają sie z prawdą i wcale nie są takimi lepszymi pracownikami. I dlatego im się mniej na rynku płaci - w tym płacą im mniej ci coraz liczniejsi szefowie w spódnicach.Kto pierwszy ustanowil wyzszosc mezczyzn nad kobietami w ludzkiej zbiorowosci ? Wydaje mie sie ze religie bo we wszystkich religiach ktore znam czy o ktorych slyszalem kobieta byla zawsze czyms gorszym. Nie przeszkadzalo to jednak kobietom zeby bardziej niz mezczyzni wierzyc w religie. Byc moze ze ta czesc mozgu odpowiedzialna za logiczne myslenie jest bardziej powszechna i lepiej rozwinieta wsrod mezczyzn niz kobiet.No i co z tego?! Mam wykształenie średnie-techniczne. Jestem po maturze. Nigdy nie studiowałem. Założę się że 80% magistrów - wszelakich uczelni, ma mniejszą więdzę od większości ludzi w moim wieku w takich dziedzinach jak: matematyka, historia, fizyka, elektrotechnika, technologia metali. O ortografii i wiedzy ogólnej nie wspomnę, I tak rządzą faceci, którzy co najmniej lekceważą kobiety. Gdy moj szef (z tytułem dr) dowiedział się, że robię doktorat zapytał "i po co co to?" jakby kobieta nie mogła mieć ambicji, dążyć do podniesienia kwalifikacji, zdobywania wiedzy. Odkąd obroniłam doktorat, daje mi coraz mniej ambitne zadania. I tyle w kwestii wykształcenia kobiet, równouprawnienia i zwyczajnie - szcunku.Owszem, większa ilość ludzi teraz dostaje tytuły magistra czy inżyniera, ale co z tego, skoro 3/4 z nich to tumany nie ogarniające poprawnie materiału ze szkoły podstawowej..
Nie jest żadnym powodem do dumy fakt, że wymagania są bardzo zaniżone.
Powinno być większe sito, większe wymagania, niech w całej polsce co roku przybędzie stu magistrów, ale za to w pełni zasługujących na tytuł.ale ile Polek kończy np. politechnikę, przepychanie rur a ile prestiżowe kierunki typu emocjonalnej filologii psychologicznej na wysokiej klasy zaocznym uniwersytecie w Pipidówku mniejszym, tylko po to by za wcześnie nie styrać sie pracą, po których i tak kończą na kasie w Biedronce albo parząc kawę dla szefa w dowolnych biurze, a facet bez "wykształcenia", ale z prawdziwym fachem w ręku zarobi 3 razy tyle. Pojęcie wysokie wykształcenie w Polsce zmieniło się już dawno. Smutna prawda.
Teraz kto płaci ten zdaje, przy odpowiednich kwotach nie trzeba nawet na uczelni się pokazywac.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz